Witam po weekendzie , nie było co czytać...
ale wczoraj szybko padłam wieczorkiem , jednak praca na podwórku po zimie daje w kość , wszyscy śpimy jak przysłowiowe niemowlaczki ;)
Nie wierzę pogodynkom , żadnej !!! choć to nie ich wina ,
dzień planuję jak zobaczę jaka pogoda rano za oknem ...
Piątek i sobota mieliśmy cudną pogodę a miało padać , oczywiście wykorzystaliśmy ją na maksa nie mogło być innaczej, R zakupił nowe tulipanki miniaturki już kwitnące sadzonki...
oczywiście siły swoje spożyliśmy przy gruzie i rozbijaniu budy,efekty pokarzemy jak będzie koniec...i tu muszę zaznaczyć że R wytargował ode mnie paseczek działeczki na grządki warzywne a to przez Kamilkę znowu (oj mieszasz dziewczyno w tym moim ogrodzie :) ) zaraziła mojego męża arbuzami... argumet był mocny
-wiesz jak dzieci się będą cieszyć jak pójdą po sałatę ,rzodkiewkę i szczypiorek sami ....
a na arbuzy to już nie musiał tłumaczyć bo sama byłam ciekawa ha ha
tym sposobem już wysiane warzywka do ogródka stoją na parapecie kuchni ...kabaczek , arbuz i sałata , resztę wysiejemy juz bezpośrednio do gruntu jak będzie gotowa grządka :) także z grilla prosto na marchewkę ...
dziś rozpoczęliśmy sezon rowerowy , chyba już wszyscy mają swoje sprzęty po myte, opony po pompowane tylko nóżki Michasia muszą troszkę podrosnąć :)
na koniec dnia ciasto truskawkowe w wykonaniu Misia , nietypowe bo rzucane o podłogę tzn. biszkopt pod placek .Nie wierzyłam Kamili i jak niewierny Tomasz musiałam spróbować i okazało się że naprawdę nie opada przepis super,ciasto wyszło super, z nowości dodam że truskawki nie były zalewane galaretką a była wsypana do musu truskawkowego i gęstniejącą masę siup na krem .... pychota jak widać :)
W niedzielę zaprosiliśmy już ostatnich gości komunijnych ,spędziliśmy miłe popołudnie gdy za oknem padał deszcz...planowaliśmy karmienie kaczuch, ale jeszcze nie raz tam powędrujemy ;)
Dziś też deszczowo, ale to dobrze bo ogólnie jest sucho niech popada,trawka się zazieleni...
a takie efekty strat jak sie gada z koleżankami na GG ...za to pachnie w całym domu ...
na poprawę humoru ...bo za oknem coś ciemno ;)
Facet często spóźniał się do pracy, bo zasypiał. Kierownik zagroził mu
zwolnieniem i biedak kupił sobie kilka budzików. Któregoś dnia budzi się
o 8:15 (do pracy na 8). Budziki nawet nie zapiszczały. Przerażony leci
do sąsiada - dentysty - i mówi:
- Rwij pan cztery zęby z przodu i pomaż pan mi twarz krwią. Powiem, że miałem wypadek.
Po zabiegu pyta dentysty, ile się należy. Ten mówi: 400 zł. Gość
zdziwiony mówi, że normalnie jest 40 zł od sztuki. Dentysta na to:
- Tak, ale dzisiaj jest niedziela...